Uznaje się, że wypalenie zawodowe następuje po trzech latach pracy na tym samym stanowisku i to bez względu na branżę, w jakiej zawodowe obowiązki realizuje pracownik. Tak przynajmniej twierdzą specjaliści do spraw zasobów ludzkich.
Oczywiście nie jest to żadna zasada, można pracować kilkanaście lat w tej samej firmie, przy tym samym biurku i wykonując dokładnie takie same obowiązki, a nadal czerpać z nich przyjemność. Praca może być naszą pasją, może wciąż rozwijać i dawać szansę na realizowanie założonych planów zawodowych. Aby jednak tak było, profesja, jaką wykonujemy, musi wiązać się z powołaniem.
Właśnie tego oczekuje się od pedagogów. Nauczyciele nie mogą pozwolić sobie na wypalenie zawodowe, bo taki proces znacznie rzutuje na uczniów. To dlatego każdy z belfrów powinien trzymać się zasady „stawiam na edukacje” i to nie tylko w kwestii przekazywania wiedzy i nowych umiejętności uczniom, ale również patrząc na samorozwój.
Zawód nauczyciela wymaga stałego dokształcania się. Pedagodzy powinni uczęszczać na dodatkowe kursy i szkolenia, być na bieżąco nie tylko ze standardowym programem nauczania, ale również tymi dodatkowymi, które pozwalają na wzmożony rozwój dzieci.
Wypalenie zawodowe następuje wtedy, gdy nauczyciel nie widzi szansy na samorozwój, a sama praca z uczniami nie sprawia mu przyjemności. Cierpi na tym nie tylko pracownik, ale przede wszystkim najmłodsi.
Okazuje się, że niechęć do wykonywania zawodu nauczyciela wiąże się coraz częściej nie tylko z brakiem perspektyw na awans czy rozwijanie swojej zawodowej pasji. To również efekt braku zaangażowania i motywacji wynikający ze zbyt niskiego wynagrodzenia. To także rezultat szeregu ograniczeń, które w znaczny sposób mogą wpływać na sposób przekazywanej wiedzy podczas codziennych zajęć lekcyjnych.
Przemęczenie, praca pod wpływem stresu, ogromna odpowiedzialność, duże pokłady cierpliwości i stalowe nerwy – na takie czynniki i takimi kompetencjami musi wykazywać się nauczyciel, który chce rozwijać swoją zawodową ścieżkę przez długie lata.